Wydarzenie: Platforma Obywatelska przedstawiła swój nowy program wyborczy i plan szerokiej koalicji partii opozycyjnych
Za nami kolejne nowe otwarcie Platformy Obywatelskiej i jej plan na przejęcie władzy. Prelegentami konferencji byli Borys Budka i Rafał Trzaskowski, a hasło przewodnie brzmiało: „Czas na Zmiany”. Zmian jednak jest niewiele, w porównaniu do wcześniejszych tego typu wystąpień, a jeśli już się pojawiają, to są mało konkretne i naiwne, jak choćby naprawa służby zdrowia, za pomocą wyłącznie zwiększenia wydatków budżetowych. Natomiast plan przejęcia władzy polega na sformowaniu wielkiej opozycyjnej koalicji, która uzyskałaby 276 mandatów, zdolnych do odrzucenia ewentualnego prezydenckiego weta wobec uchwalanych ustaw. Jak się później okazało, koalicja ta nie była uzgadniana z żadną z pozostałych partii koalicyjnych. O ile założenie z góry wojny z Prezydentem Polski jest być może słuszne (choć niezbyt dobrze świadczy o koncyliacyjnym nastawieniu), to założenie, że powstanie koalicja bez jakichkolwiek rozmów w tej sprawie z koalicjantami, jest skrajnie niepoważnym podejściem, które może zrobić więcej szkody, niż pożytku.
Przyjrzyjmy się jednak szczegółom programowym, które zapowiedzieli liderzy PO. Jeśli ktoś spodziewa się wielkiej wizji rozwoju Polski, spektakularnych inwestycji, zmian systemowych, rewolucji podatkowych, zwiększenia wolności gospodarczej, odbiurokratyzowania wszelkich procedur, zmniejszenia wydatków publicznych, usprawnienia ich, rozwiązania problemów demograficznych, emerytalnych, zdrowotnych, czy klimatycznych, to nic z tych rzeczy, lepiej przerwać czytanie i zrobić coś innego, bo większość postulatów jest już wszystkim doskonale znana. To przede wszystkim: naprawa Trybunału Konstytucyjnego, zmiany w Telewizji Publicznej, odpolitycznienie prokuratury, usprawnienie działalności KRS i SN bez polityków, likwidacja TVP Info i abonamentu RTV. Zaskakuje jedynie brak likwidacji CBA i IPN, jakże ważnego przecież postulatu dla wszystkich Polaków. Odpolitycznianie instytucji zapowiadane przez polityków, a zwłaszcza tych, którzy w przeszłości upolityczniali wszystko, co było możliwe do upolitycznienia, brzmi mało wiarygodnie. Może gdyby zlecono to prawniczym samorządom zawodowym i szerokiemu gronu ekspertów akademickich, byłoby to do przyjęcia, ale trudno uwierzyć, że politycy nie skorzystają z okazji i nie upolitycznią ponownie, tylko w drugą stronę, tychże instytucji.
Dość interesującym nowym postulatem jest pełna transparentność i jawność życia publicznego, a także zakaz pracy w spółkach skarbu państwa dla posłów, senatorów i ministrów (mam nadzieję, że objąłby on także ich rodziny, znajomych i protegowanych, a najlepiej, aby te spółki w ogóle przestały być pod kontrolą polityków). Równie ciekawym pomysłem jest powołanie Centralnego Rejestru Jawności, aby obywatele wiedzieli, na co idą pieniądze publiczne i kto zawiera umowy ze spółkami Skarbu Państwa, czyli rozwiązanie na wzór państw skandynawskich. Stworzenie nowej instytucji specjalnego prokuratora śledczego, którego zadaniem ma być badanie afer państwowych, to także pomysł godny rozważenia. Podobnie jak możliwość zorganizowania referendum ws. odwołania posła/senatora z urzędu, czy wyższe kary dla urzędników. Kolejnym nowym postulatem jest rozdział Kościoła od państwa, odpis podatkowy na Kościół i likwidacja Funduszu Kościelnego. To dość odważny ruch ze strony PO, w której szeregach jest wielu konserwatywnych polityków i wyraźny ukłon w stronę Lewicy. Nie znalazły się jednak w programie inne lewicowe postulaty, jak aborcja na życzenie, czy małżeństwa jednopłciowe i adopcja przez nie dzieci.
Ważnym obszarem działań ma być dla PO służba zdrowia i edukacja. Jednak nie przedstawiono solidnych rozwiązań, które miałyby usprawnić działania tych instytucji. Zwiększenie wydatków budżetowych nie rozwiąże bowiem problemu braku specjalistów na rynku pracy, problemów dezorganizacji w służbie zdrowia i biurokratyzacji procedur medycznych. Natomiast stworzenie platform internetowych, które ułatwią pracę online z uczniami, wyposażenie uczniów w tablety/laptopy, wydłużenie czasu pracy świetlic, odpis podatkowy na zajęcia pozaszkolne, czy wzmocnienie niezależności szkół, to postulaty za mało ingerujące w sam system oświaty. To tylko drobna kosmetyka, która nie wniesie zbyt wiele nowego do archaicznej polskiej edukacji, nisko opłacanej, opierającej się na mało kreatywnych zajęciach, polegających na zapamiętywaniu faktów, a nie uczeniu się rozwiązywania problemów.
Mniej znaczące postulaty dotyczyły ochrony środowiska. Receptą na czyste powietrze jest według liderów PO przekazanie większych funduszy na walkę ze smogiem samorządom, nic więcej nie trzeba robić, samorządy sobie z tym poradzą. Poza tym cała Puszcza Białowieska powinna stać się obszarem parku narodowego, a na terenie Polski obowiązywać ma bezwzględny zakaz importu śmieci. To tyle na temat środowiska, więcej problemów w tym temacie nie ma.
Podsumowując, Platforma Obywatelska nie pokazała zbyt wiele nowego, choć trzeba docenić niektóre pomysły, związane z „obywatelskością” i zwróceniem się w kierunku większego udziału obywateli w życiu publicznym. Rewolucji na miarę oczekiwań jednak nie ma, a większość postulatów razi naiwnością, małością i ogólnikowością. Politycy PO wciąż nie wydostali się z myślenia w kategoriach „ciepłej wody w kranie”, a bez tego nie wróżę im większych sukcesów w starciu z odwiecznym rywalem. Reakcje potencjalnych koalicjantów na pomysł „Koalicji 276” są również dalekie od entuzjazmu, a prowadzony w ten sposób „dialog” z innymi opozycyjnymi partiami może okazać się w przyszłości bardzo kosztowny w skutkach.